Na rynku brakowało nam zawsze “labu”, w którym można dobrze wywołać każdy negatyw, wybrać papier fineartowy spośród bogatej oferty dostępnych na rynku papierów. Jako fotografowie rozglądaliśmy się za miejscem, gdzie nie ma sztywnych ograniczeń formatu i gdzie zarządzanie barwą nie jest tylko pustym frazesem. Chodziło o miejsce, w którym negatywy przegląda się w bawełnianych rękawiczkach, tak samo jak druki, a nic nie dzieje się z automatu.